Kiedy wczoraj o 22 uświadomiłam sobie, że moje Starsze Dziecko następnego dnia jedzie z Ciocią na przedstawienie a ja mam w domu tylko suchy chleb (akurat nie dla konia, Mąż zje :P), musiałam zrobić szybki rachunek. Czy jestem w stanie upiec bułki, co by Młody miał na drugie śniadanie i nie zasnąć przy tym spalając je doszczętnie? Spojrzałam na moje Młodsze Dziecko, wyspane i wesołe. Zdałam sobie sprawę, że spania nie będzie, więc zabrałyśmy się do roboty.
Eeee, to nie miał być wpis o tym jaka jestem wspaniała, bo piekę super bułki po nocach :).
Miało być o tym dlaczego mi się chce to robić.
Ano. Dzisiaj rano.
Ja: Antosiu, upiekłam coś dla Ciebie w nocy.
On: Co?
Ja: Bułki.
On: Dziękuję Ci Mamusiu! Bardzo! Kocham Cię! Wiesz jak Cię kocham? Zaraz ci powiem. Jak wielkie jest słońce, jak parzy słońce, jak wielki jest wszechświat i jak miażdżą skały.
A potem sobie zażyczył dziesięć bułek z masłem i dwie z masłem oraz dżemem porzeczkowym.
pięknie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńEve Milenna- oj sama bym zjadła hihihi
OdpowiedzUsuńMogę dać przepis :)
Usuń