wtorek, 29 kwietnia 2014

O tym co Antoś myśli o duchach.


Byliśmy w  Karniowicach i próbowaliśmy uśpić Antoniego. Przeszkadzała nam w tym burza, a fakt, że pokój mamy na poddaszu również nie ułatwiał sprawy. Towarzyszył nam dudniący o dach deszcz i grzmoty.

Antoś: Burza. Chyba się trochę boję.
Ja: Nie bój się Antosiu, jesteśmy tutaj z Tobą.
Antoś: Duchów się boję.
Macio: Duchy nie istnieją.
Ja: Widziałeś kiedyś ducha?
Antoś: Nie. 
Macio: Ja też nie.
Ja: Też nigdy nie widziałam.
Antoś: A wiesz? Wiesz, że duch to pościeradło?!
My: (Wybuchamy śmiechem, nawet nie zdążyliśmy mu powiedzieć, że "prześcieradło")
Antoś: Tak! Przecież wygląda, jak latające pościeradło.







niedziela, 27 kwietnia 2014

sobota, 26 kwietnia 2014

Rękawka na Kopcu Krakusa!

Na Rękawkę wybierałam się już od siedmiu lat, czyli od kiedy zamieszkałam w Krakowie.
A to zostałam dłużej u Mamy po świętach. A to padało. A to nam się z Martą nic nie chciało. A to coś. A to byłam w Danii. A to zapomniałam. A to Antek chory.

Teraz zasadę mamy taką: Nie ma co planować, tylko pakować koszyk i ruszać w drogę. Tak będą się spełniać nasze małe i duże marzenia :). Przecież nawet nasz ślub był spontaniczny :).









Antoś ma kino bambino.


Brawo!



Dzwonię do M. 
-Macio, kup warzywa. Nie ma chleba. Są drożdże, to potrzebna będzie mąka!
-Juhuhu! Będą bułki! 



I "pokron" musiał być :)




A to największa atrakcja dla wszystkich dzieci, ale nie dla mojego.
Wprawdzie na początku zachwyt był, bo przecież wata wygląda imponująco i jest mega słodka.
Co z tego, skoro brudzi ręce... :)





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

O cieszeniu się.


Przyszła dzisiaj do mnie niespodzianka od Siostry. Prosto z Paryża. Grubaśna koperta wypełniona pięknymi francuskimi znaczkami. Zaczęłam je przeglądać, zachwycać się nowymi seriami, sortować, przekładać.

Tymczasem Macio rozmawiał przez telefon z Martusią: Kinga? Przyszły jej znaczki, układa je i cieszy się jak dziecko.
Antoś na to: Nie Tato! Mama cieszy się jak rodzic. 


sobota, 12 kwietnia 2014

Pierwsza wizyta Antoniego w górach.


Antoś w górach, jak to poważnie brzmi. Prawda jest taka, że wyjechaliśmy kolejką na Gubałówkę :).








Nasza przygoda skończyła się tak: 



Zaufałam słowom: Z powrotem to tylko z 10 minut się idzie. Spokojnie sobie zejdziemy.