A to zostałam dłużej u Mamy po świętach. A to padało. A to nam się z Martą nic nie chciało. A to coś. A to byłam w Danii. A to zapomniałam. A to Antek chory.
Teraz zasadę mamy taką: Nie ma co planować, tylko pakować koszyk i ruszać w drogę. Tak będą się spełniać nasze małe i duże marzenia :). Przecież nawet nasz ślub był spontaniczny :).
Antoś ma kino bambino.
Brawo!
Dzwonię do M.
-Macio, kup warzywa. Nie ma chleba. Są drożdże, to potrzebna będzie mąka!
-Juhuhu! Będą bułki!
I "pokron" musiał być :)
A to największa atrakcja dla wszystkich dzieci, ale nie dla mojego.
Wprawdzie na początku zachwyt był, bo przecież wata wygląda imponująco i jest mega słodka.Co z tego, skoro brudzi ręce... :)
:)
OdpowiedzUsuń:*
Usuń